Święty Brat Albert (1845 - 1916)
Brat Albert, nim został zakonnikiem, nazywał się Adam Chmielowski. Urodził się 20 sierpnia 1845 roku w Igołomi niedaleko Krakowa. W tamtym czasie Polska nie istniała jako państwo. Wtedy już od ponad 70 lat znajdowała się pod zaborami – ziemie polskie zostały podzielone między 3 sąsiednie mocarstwa: Prusy (dzisiejsze Niemcy), Austrię i Rosję. Kraków znajdował się pod zaborem austriackim.
W czasie studiów włączył się w działalność konspiracyjną, więc naturalną koleją rzeczy był jego udział w walkach podczas Powstania Styczniowego w 1863 roku. Droga powstańcza 18-letniego Adama doprowadziła go w końcu, po krótkiej niewoli i kilku potyczkach, na pole bitwy, gdzie jako kawalerzysta – dostał się pod ostrzał wojsk rosyjskich. Granat rzucony przez jednego z żołnierzy rozszarpał konia, na którym gnał Adam Chmielowski, a jemu samemu ciężko zranił lewą nogę. Zanim wzięto go do niewoli, w jednej z pobliskich chałup – bez znieczulenia amputowano mu pokiereszowaną nogę. Zamiast narkozy dostał cygaro, którego “pykanie” miało załagodzić nieziemski ból.
Mając 35 lat, postanowił wstąpić do nowicjatu u Jezuitów. Tam, przeżył załamanie nerwowe i ojcowie wysłali go na leczenie do Zakładu dla Umysłowo Chorych. Diagnoza: lęki i depresja… Przeżywał ogromne wyrzuty sumienia i poczucie winy, a nękany myślami o wiecznym potępieniu – potępiał samego siebie. Mało jadł i nie mógł spać. W ramach umartwienia postanowił rzucić palenie, ale poczucie niskiej wartości sprawiało, że nie miał dla siebie ani litości, ani szacunku.
W pewną karnawałową noc 1887 roku Adam bawił w kamienicy „Pod Baranami”. Po balu, wciąż w dobrym nastroju, wraz z towarzyszami odwiedził Kazimierz, najuboższą i najniebezpieczniejszą dzielnicę Krakowa. Panowie weszli do miejskiej ogrzewalni, która znajdowała się przy ul. Krakowskiej. W kilku niskich, odrapanych, śmierdzących pomieszczeniach zbierała się cała „śmietanka” ciemnej strony miasta – alkoholicy, kryminaliści, prostytutki, ubodzy i bezdomni. Niektórzy z nich umierali w tym miejscu. Ten widok zszokował Chmielowskiego. Zawstydził się samym sobą i postanowił, że nie może tych ludzi tak zostawić. Poraziła go myśl, że dotąd był tylko uprzejmym gospodarzem, który gościł nędzarzy.
Mając 42 lata przywdział szary habit oo. Kapucynów w kaplicy przy ul. Loretańskiej i przyjął imię Albert. Tę datę przyjmuje się jako początek istnienia Zgromadzenia Braci Posługujących Ubogim (obecnie „Albertyni”). Rok później przyjął śluby zakonne i poprosił władze miasta Krakowa o prawo do przejęcia znanej mu już ogrzewalni na Kazimierzu. Tak oto znalazł się wśród tych, których sobie wybrał rok wcześniej, w pewną karnawałową noc.
Był w ciągłym ruchu – w pracy, w rozjazdach między przytułkami. Nie zważając na trudy życia nie skupiał się zbytnio na swoim cierpieniu. Miewał częste bóle żołądka i w końcu okazało się, że to rak. Jesień roku 1916 przeleżał słaby i chory w pustelni w Zakopanem (Kalatówki). Gdy wrócił na święta do Krakowa – był już bardzo osłabiony. Kładąc się ostatkiem sił na swoim posłaniu, stracił przytomność. Była Wigilia, kiedy przyjął Ostatnie Namaszczenie. Płaczącemu, czuwającemu przy jego łożu zgromadzeniu, nakazał śpiewać “Magnificat” – radosną pieśń wdzięczności. Bo jak mawiał: Bogu za wszystko trzeba dziękować – za cierpnie i wojnę także. Na łożu śmierci poprosił jedną z obecnych sióstr, by… skręciła mu papierosa. Zdumiona – zresztą nie ona jedna – pokornie spełniła jego ostatnią wolę. Brat Albert, rozbawiony spodziewaną reakcją, wypalił ostatniego papierosa z ogromną przyjemnością. Następnego dnia rano poprosił tylko o szklankę wody. Zmarł w samo południe, gdy na “Anioł Pański” rozległo się bicie dzwonów we wszystkich okolicznych kościołach. Był 25 grudnia 1916 roku – Boże Narodzenie. Miał 71 lat.
Błogosławiona Siostra Bernardyna (1878 - 1940)
Maria Bernardyna Jabłońska – duchowa córka św. brata Alberta Chmielowskiego, współpracownica i kontynuatorka jego dzieła miłosierdzia – żyjąc w ubóstwie dla Chrystusa poświęciła się służbie najuboższym. Kościół stawia nam dzisiaj za wzór tę świątobliwą zakonnicę, której dewizą życia były słowa: „dawać, wiecznie dawać”. Zapatrzona w Chrystusa, szła wiernie za Nim, naśladując Go w miłości. Chciała zadośćuczynić każdej prośbie ludzkiej, otrzeć każdą łzę, pocieszyć choćby słowem każdą cierpiącą duszę. Chciała być dobrą zawsze dla wszystkich, a najlepszą dla najbardziej pokrzywdzonych. „Ból bliźnich moich jest bólem moim” – mawiała. Wraz ze św. Bratem Albertem zakładała przytuliska dla chorych i tułaczy wojennych.
W wieku 18 lat po spotkaniu Brata Alberta Chmielowskiego wstąpiła do Albertynek. Została główną kucharką w Miejskim Domu Kalek. W jej zapiskach można przeczytać: „Dopełniajmy pracy Jezusa, Jego trudów, cierpień, miłości, cichości, łez, a szczególnie Jego miłosierdzia nad nędzami duszy i ciała bliźnich”.24-letnią siostrę Marię, która w zakonie przybrała imię Bernardyna, brat Albert mianował przełożoną generalną Albertynek. W testamencie napisała: „Czyńcie dobrze wszystkim” – jakby uzupełniając słowa Adama Chmielowskiego: „Trzeba być dobrym jak chleb”. Siłę siostra Bernardyna odnajdywała w Eucharystii. W dzień zajęta sprawami Zgromadzenia i ubogich, nie miała czasu na dłuższą modlitwę, więc wynagradzała Panu Bogu, trwając nocą godzinami przed Najświętszym Sakramentem. To umiłowanie Jezusa w Eucharystii przekazała swoim siostrom, zachęcając je do częstej adoracji. Zmarła 23 września 1940 roku. Beatyfikacji Bernardyny Jabłońskiej dokonał 6 czerwca 1997 r. św. Jan Paweł II w Zakopanem. W trakcie homilii mówił tak:
Ta wielka heroiczna miłość dojrzewała na modlitwie, w ciszy pobliskiej pustelni na Kalatówkach, gdzie przez jakiś czas przebywała. W najtrudniejszych chwilach życia – zgodnie z zaleceniami jej duchowego opiekuna – polecała się Najświętszemu Sercu Jezusa. Jemu ofiarowała wszystko, co posiadała, a zwłaszcza cierpienia wewnętrzne i udręki fizyczne. Wszystko dla miłości Chrystusa! Jako przez wiele lat przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Posługujących Ubogim III Zakonu św. Franciszka – albertynek, nieustannie dawała swoim siostrom przykład tej miłości, która wypływa ze zjednoczenia ludzkiego serca z Najświętszym Sercem Zbawiciela. To Serce Jezusa było jej umocnieniem w heroicznej posłudze najbardziej potrzebującym.
Relikwie obu zasłużonych dla Kościoła i oddanych Bogu osób zostały uroczyście wprowadzone do naszej świątyni w ostatnią niedzielę czerwca 2022 roku, w trakcie mszy świętej o 11:00. W trakcie mszy świętej siostry Albertynki przypomniały posługę św. brata Alberta i bł. siostry Bernardyny ubogim. Oba relikwiarze są dziełem prof. Czesława Dźwigaja, który także nadzoruje i prowadzi prace związane z renowacją wnętrza naszego kościoła.
Kancelaria parafialna
Czynna w dni powszednie (w budynku kościoła):
poniedziałek: 18:30 - 19:00
środa: 18:45 - 19:15
czwartek, sobota: 07:30 - 08:00
piątek: 16:00 - 16:30
W niedziele, święta, pierwsze piątki, pierwsze soboty NIECZYNNE.
W dniach 31.12.2024 (wtorek) oraz 3-4.01.2025 (piątek-sobota)
kancelaria będzie NIECZYNNA.
Konto bankowe parafii:
BANK PKO S.A. I O. w Krakowie 62 1240 1431 1111 0000 1046 5398
Spisanie protokołu przedślubnego po ustalonym terminie!
parafia@antonirzaska.pl
tel. 12-376-44-10
ul. Słoneczna 24
30-199 Rząska
Created with WebWave CMS